Wywiad Radkiem Kowalczykiem i Tomkiem Starmachem

Radosław Kowalczyk, wytrawny polski żeglarz młodego pokolenia po cyklu Światowych Regat na wodach niemal całej Europy: Regat Grand Prix Italia (Włochy), Regat Pornichet Select (Francja), Regat UK Fastnet Race (Anglia-Irlandia-Anglia), Samotniczego Rejsu oceanicznego na 1000mil (Francja-Anglia-Irlandia-Francja), Regat Trophee Marie Agnes Peron (Francja), wrócił do Goleniowa.

Spotkaliśmy się z Radkiem Kowalczykiem i Tomaszem Starmachem, który pomaga Radkowi w projekcie.

Dzień dobry Panowie, zadowoleni z wyjazdu?

- Bardzo! Udało nam się osiągnąć dużo więcej, niż założyliśmy w pierwotnym planie. W niecałe 3 miesiące zrobiliśmy niemal pełne kwalifikacje do najtrudniejszych Regat na Świecie –  MIniTransat – regat samotnych żeglarzy z Francji do Brazylii (8000km). Aby uzyskać kwalifikacje pozostało nam zaliczyć tylko jedne Regaty Transgascogne (Francja-Hiszpania-Francja).

Czy było trudno?

Było bardzo trudno. Na tym jachcie żegluje się bardzo trudno. Wody Zatoki Biskajskiej to również najtrudniejszy akwen dla żeglarzy w Europie. Ale najtrudniejsze było samo przetrwanie na pokładzie. Żeglując na Mini, zalewany bez przerwy strumieniem wody, żeglarz już po kilkunastu godzinach jest kompletnie przemoczony. Niewielka kabina, w której nawet nie można stanąć, pozwala wyłącznie na pomieszczenie żagli, i rzeczy potrzebnych do żeglugi. W kompletnym przemoczeniu, w temperaturze 10*C, żeglując tak 3 doby to najtrudniejsze co trzeba wytrzymać. A po powrocie na ląd, zaledwie tydzień do kolejnych regat! Więc od razu do pracy przy jachcie … I tak niewyspany, bo żeglując samotnie prawie się nie śpi, w ciągłym ruchu zrealizowaliśmy przez 3 miesiące o wiele więcej niż zakładał pierwotny plan na ten rok.

A co ze snem, jak śpisz jak żeglujesz samotnie?

Szybko. Budzę się każdorazowo co 15 minut.

Czy to żeglarstwo, czy sport ekstremalny?

Klasa Mini 6.50 to połączenie najtrudniejszej formy żeglarstwa, jakim jest samotne żeglowanie po oceanie, a jednocześnie to wyjątkowo ekstremalny sport. Jacht nie zapewnia nawet minimum komfortu, jest bardzo szybki i trudny w prowadzeniu. Na to wszystko nakładają się śmiertelne zagrożenia, jak skały i mielizny. Duże prądy wody, wiry i ogromne fale. Statki które pływają po tych wodach nie zwracają uwagi na małe jachty. Zatopione w wodzie kontenery, beczki, palety przy zderzeniu z którymi uszkodzenia jachtu mogą doprowadzić nawet do jego zatonięcia. To wszystko czyni ten sport wyjątkowo ekstremalnym i niebezpiecznym.

Czy każdy się może zakwalifikować do takiego rejsu?

Nie, nie każdy. Aby się zakwalifikować należy wykonać specjalistyczne szkolenia i kursy, między innymi  kurs ratownictwa morskiego, kurs medyczny najwyższego stopnia, który jak się okazało przydał się podczas jednego z rejsów. Trzeba przejść poszczególne stopnie trudności, które Klasa Mini weryfikuje i dopuszcza do regat kolejnego stopnia trudności. By móc wystartować w tym najtrudniejszym rejsie przez Atlantyk, trzeba posiadać szeroką wiedzę, duże doświadczenie i przejść bardzo trudne eliminacje.

Czy samotny rejs na 1000mil (2000km) to był trudny rejs?

Stanowczo tak. Do samotniczego rejsu na 1000mil startowałem dwa razy, ponieważ za pierwszym razem miałem bardzo poważny wypadek podczas sztormu. Jednak już jeden dzień po opuszczeniu szpitala wystartowałem po raz drugi. Było ciężko, a biorąc pod uwagę fakt, że kilka rzeczy bardzo potrzebnych i zapewniających bezpieczeństwo nam się zepsuło, było to wielkie wyzwanie dla mnie i dla jachtu – i może dla tego mamy świetny czas przepłynięcia – 8 dni bo musiałem płynąć szybko, aby jeszcze szybciej naprawić usterki przed kolejnymi eliminacjami oraz w końcu ściągnąć szwy w szpitalu (śmiech).

 

A były jeszcze inne trudne chwile, nie licząc wypadku, o którym wspominałeś?

Najgorzej było na Morzu Irlandzkim, gdzie było mokro i bardzo zimno, a na dodatek zepsuł mi się agregat i samoster oraz system identyfikacyjny AIS (nie widziałem innych statków i nikt nie widział mnie – bardzo niebezpieczne!).

Czym różni się żeglowanie we Włoszech od żeglowania w Anglii?

We Włoszech mimo, że to był kwiecień było ciepło, spokojnie i teoretycznie bezpiecznie, a w Anglii zimno, dużo deszczu, bardzo wietrznie oraz bardzo duży ruch statków.

Czym się różni Bretania od Polski?

Dobre pytanie. W Polsce na Bałtyku nie występują prądy, nie ma pływów więc woda nie zmienia swojego poziomu itd. W Bretanii jest bardzo niebezpiecznie, tak jak wspominałem są silne prądy dochodzące do 6 węzłów i zmieniające się co kilka godzin. Woda 2 razy na dobę opada o 8 metrów, to znów przybiera zasłaniając ledwo zatopione podwodne skały i mielizny. Brzeg jest najeżony skalnymi klifami a załamujące się na płyciznach fale uniemożliwiają sterowanie jachtem. Są miejsca, które przy bezwietrznej pogodzie, przy której jacht nie ma prędkości, potrafią wciągnąć jacht i roztrzaskać o skały. Jest to bardzo duża szkoła życia!

Jak oceniasz jacht na którym pływałeś?

Jacht powstał w Goleniowie. Budowa  rozpocząłem pod Warszawą. Jeden z etapów budowy odbywał się w hangarze żeglarskim w Lubczynie dzięki pomocy OSiR Goleniów. Prace finalne miały miejsce u mojego taty w stodole (śmiech). Na przestrzeni sześciu lat samodzielnej pracy udało mi się zbudować jacht, który spełnił najwyższe światowe wymagania bezpieczeństwa oraz niemalże wszystkie moje oczekiwania. Choć brakuje w jachcie jeszcze wyposażenia regatowego, które pozwoliło by zajmować najwyższe miejsca w regatach, to jestem bardzo zadowolony z jachtu. Wytrzymał trudy wszystkich pięciu eliminacji Pucharu Świata. Oczywiście były usterki (pęknięty bom, uszkodzony ster, zepsuty autopilot, uszkodzony AIS), mimo tego konstrukcja jachtu nie została naruszona J.

To są Regaty samotnicze, czy wszystkim zajmujesz się sam?

Absolutnie nie, ten sukces to efekt pracy i ogromnego wsparcia wielu wspaniałych osób. Zarówno część logistyczna, część organizacyjna jak i wyposażenie jachtu to praca wielu osób, za co z całego serca im dziękuję.

Masz ogromne doświadczenie i wielką wiedzę, czy zamierzasz się nią podzielić?

Tak, oczywiście, zgodnie z duchem klasy Mini będę chciał się tą wiedzą podzielić. Bardzo bym chciał otworzyć szkołę Regatowego Żeglarstwa Oceanicznego i przekazać moje doświadczenie i wiedzę młodym żeglarzom, którzy w przyszłości będą reprezentować nasz kraj i nasze miasto w zawodach oceanicznych.

Czy możemy liczyć, że jacht możemy oglądnąć w Lubczynie?

No niestety nie, bo port w Lubczynie jest za płytki, zanurzenie mojego jachtu to minimum 2 metry i obecnie nie mogę wpłynąć do portu w Lubczynie, ale oczywiście zapraszam do Świnoujścia lub Szczecina, gdzie planujemy w tym roku treningi oraz instalację wyposażenia poprawiającego właściwości regatowe jachtu.

Co dalej?

Obecnie poszukujemy partnera, firmy lub instytucji która wystąpi w roli sponsora tytularnego. Która  wykorzysta nasz projekt do własnych celów marketingowych. Jeśli nawiążemy taką współpracę, to jeszcze w lipcu kolejne regaty Francja-Hiszpania. Sierpień to regaty na naszym Bałtyku. Jesienią oczywiście Mini Transat!

Czego Ci mogę życzyć?

Stopy wody pod kilem i silnych wiatrów.

 

CYKL REGAT PUCHARU ŚWIATA W ŻEGLARSTWIE OCEANICZNYM:

Program na ten rok:

1. Pomiar klasowy łódki – Włochy Genua – kwiecień

2. Regaty Grand Prix Italia – Włochy Genua – kwiecień

3. Regaty Pornichet Select – Francja – maj

4. Regaty UK Fastnet – Anglia Plymouth – maj

5. Samotny Rejs oceaniczny o długości 1000mil – Francja-Irlandia-Anglia-Francja – czerwiec

6. Regaty Trophee MAP – Francja Douarnenez – czerwiec

Punkty 1-6 już wykonane.

Plan na dalszą część roku (w zależności od środków):

7. Regaty Transgascogne – Francja-Hiszpania-Francja – lipiec

8. Regaty Unityline – Polska Świnoujście – sierpień

9. Regaty Puchar Poloneza – Polska – sierpień

10. Próba pobicia rekordu Polski Świnoujście-Gdańsk – wrzesień

11. Regaty Mini Transat – Francja-Brazylia – wrzesień-grudzień

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*